Zakopana w kocyk i zakuta w ciepły dresik z herbatką z miodkiem i cytrynką,
walcząc z choróbskiem które cichcem się zakrada klece sobie kolejną parę kolczyków.
Dziś dwie pary jedna spokojna jesienna w brązach i czekoladkach.
Druga zwariowana i kolorowa.Ocenę jak zawsze pozostawiam wam:)
pierwsze piękniste,takie w Twoim wykonaniu lubię najbardziej ,niewiele koralików a kunszt równiuteńkich sznureczków można podziwiać.Nigdy w życiu nie wpadłabym że z tych brzydkich kamyków takie ładne kolczyki wyjdą 0_0 ; troche mdławe te ostatnie"różowe landrynki"-dałabym środkiem inny kolorek.Ale pierwsze dokładność wręcz maszynowa :o)Jak Ty to robisz???
OdpowiedzUsuńMarzenko różnorodność musi być .Pierwsze takie moje a kamyki piękne to i oprawy wiele nie potrzebowały.
OdpowiedzUsuńDrugie różowo fioletowe dla miłośników tego koloru a i tacy są:)
Kurcze, niezmiennie podziwiam Twoje sutaszki. Są piękne :) Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńPierwsze cudne, klasyczne :)
OdpowiedzUsuń